Temat: oddam mnóstwo miesięczników dot. aranżacji wnętrza
oddam mnóstwo miesięczników dot. aranżacji wnętrza oddam za symboliczny drobiazg kilka kg miesięczników nt urzadzania domu, mieszkania - pomogły mi podczas remontu i aranżacji wnętrza - moze komus sie przydadzą.
moje mieszkanie - 10 numerów dom dla kowalskich - 15 gotowych projektów domow swiat łazienek i kuchni meble kolekcja 2003 katalog opoczna m jak mieszkanie - 9 numerów murator 2 numery drzwi porta mieszkaj 2 numery dobre wnętrze katalog ikea 2004 w łazience cztery kąty - 8 numerów ładny dom
ze względu na wagę odbiór osobisty - warszawa
proszę o kontakt na priva
Temat: Dajcie już spokój Kulczykom, bo nudzicie
Dajcie już spokój Kulczykom, bo nudzicie Przyczepiliście się do nich jak rzepy do psiego ogona. Oni umieją mnożyć zielone na swoich kontach, a ludzie mają do nich za to pretensje. Zachowujecie się jak wsioki pod spożywczym, którzy nie mają o czym gadać więc gadają o bogatych. W Poznaniu i w Warszawie wymyślają jak tu jeszcze im dosr.....
Nie jestem z nimi związana, ale już mi się podnosi na wątki i teksty w Wyborczej o numerkach na drzwiach, Kulczykparku i złodziejstwie. Są po prostu dobrymi biznesmenami i wiedzą jak i w co inwestować...
Temat: Urzad PRACY w BB Ponizej krytyki jak w 19tym wieku
Też to przerabiałem... Poszedłem po raz pierwszy, aby wybadać teren. Wziąłem kartę informacyjną, dowiedziałem się, że od rana wydają numerki. Zjawiłem się po 7.00. Brakło dla mnie numerka. Następnego dnia wyszedłem z mojego byłego już domu o 5.00. Byłem dziewiąty. Stwierdziłem, że lepiej stać pod drzwiami od 5.30, być jednym z pierwszych i wyjść o 9.00 niż znaleźć się pod UP o 6.30, dostać przedostatni numerek i siedzieć do 15.00. Po 2-3 miesiącach wykreśliłem się z ewidencji na własne życzenie. Wyjechałem do Warszawy. Pracuję. Podoba mi się. Nie wrócę nigdy, chyba że w celach towarzyskich, np. na weekend...
Temat: Otwarcie Wydziału Obsługi Mieszkańców na Ursynowie
Brawa-porawa! Po koszmarnych przjściach z rejestracją samochodu ok 2 tygodnie temu -opisałam je na tym forum, dziś z niemałym obrzydzeniem i niechęcią wybrałam sie po 7.00 ponownie do Urzędu Warszawa Ursynów, tym razem wpisać gaz do dowodu rejestracyjnego. Liczyłam się z tym, że przybywając tak późno zdobędę jeszce jakis końcowy numerek. Jakież było moje zdziwienie, gdy pod drzwiami nie napotkałam na tłum, a jedynie na kilka osób. (Tuż przed 8 kolejka już sie wydłużyła do jakiś 30 osób.) Na miejscu okazało się, że powrócono do starego systemu -tzn 12 okieniek (a nie 3!!!!!!!!), wydłużono czas pracy do 17.00 i jak mnieniam, zwiększono dzięki temu znacznie liczbę numerków -czyli liczbę zadowolonych petentów. Brawo! Dziś miałam numerek 4- sprawę załatwiłam od ręki i już o 8.25 mogłam spokojnie iść do pracy. PS: Nowa sala obsługi klientów, z taką pompą otwierana przez prezedenta K., była zamknieta - jak sie doczytałam - oberwał się tam kawał sufitu. Może to znak, że lepiej nie uszczęśliwiać innych na siłę i nie przedkładać formy nad treść. A co do pań urzędniczek w urzędzie, to musze przyznać, że są i były w tym kryzysowym okresie także bardzo miłe i pomocne (ja przynajmniej na takie trafiłam).
Temat: W urzędzie pracy numerki jak u lekarza
W urzędzie pracy numerki jak u lekarza Ten numer z numerkami juz od dawna działa w Warszawie. Skąd to zdziwienie? Przeciez bezrobotny ma czas, to niech postoi pod drzwiami urzedu od 5 rano i poczeka do 8.30, az majace prace urzedniczki wypija kawke i ponarzekają na swoje ciężkie życie w pracy.
Temat: Muzealne godziny pracy - o 16 gaszą światło
Muzealne godziny pracy - o 16 gaszą światło Problem jest ze wszystkimi muzeami w Gdańsku, także z Muzeum Narodowym. Błędne koło: mizerne zbiory - zero promocji nawet tego co jest - nikła frekwencja - zamknięte od 16. Nawet jak się trafi pojedynczy klient po poludniu zastanie drzwi zamknięte. Ale wladze Gdanska, marszałek województwa i ministerstwo kultru chca wydawac miliony na nowe muze w Gdańsku: Europejskie Centrum Solidarności (oprócz zdjec, filmikow video, milicyjnej pałki i starego powielacza co tam bedzie pokazywane), Muzeum Pola Bitwy (Westerplatte) i Muzeum II Wojny Swiatowej. Wybuduja budynki, nie pomieszcza w nich zadnych atrakcyjnych zbiorów, wystaw i beda zamykali o 16. Tu jest brak calosciowej koncepcji na kulture, ruch turystyczny i zarzadzanie miastem. Jedynie jakies akcje propagandowe - gdansk stolica kultury, albo nie siedz w domu... Ja np. bardzo lubie teatr. Srednio w roku jestesm w teatrze 2-3 razy w miesiacu. W Warszawie! Bo tutaj słabizna repertuarowa, rezyserska i aktorska. Muzea takze lubie. W Warszawie! Kiedy tu była ciekawa wystawa? Na wystawie Malczewskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie bywały takie tłumy, ze do szatni, aby kurtke oddac tworzyły sie kolejki. Mieli wszystkie numerki zajete. Chciałbym, aby tak bylo w Gdańsku.
Temat: Pacjenci precz z przychodni, bo trwa impreza
Ja mam lepsza historyjke: miejsce: Przychodnia na Ciolka w Warszawie,
Polowa lutego (na termin czekalam 3 tygodnie i zdazylam wyzdrowiec): ide do laryngologa
I widze tlum babc i dziadkow... no ale drzwi multum moze oni gdzie indziej? pytam sie grzecznie "czy ktos do laryngologa". WSZYSCY!!! a informowano mnie ze dziennie jest piec (slownie piec) numerkow. Okazuje sie ze wszyscy sa "na kontrole", niby logiczne, mieli pierwszy termin, zastosowano jakies leczenie i pani laryngolog chce sprawdzic jak Jej leczenie sie powiodlo ale tego nie przewidziano i ona "robi im grzecznosc" ( tak tak, tak mi tez powiedziala, ze mi tez zrobi te grzecznosc ze mnie przyjmie na kontrole...a kuzwa czy ja place na ten cholerny NFZ czy nie?)i co najlepsze ona rzeczywiscie robi to z grzecznosci...
Pomiedzy zapisanymi pacjentami przyjmuje TLUM ludzi. Moja wizyta trwala 5 minut, dobrze ze to nie ginekolog bo by mnie chyba wykopala z golym tylkiem za drzwi...
ZALAMKA!!!!
Temat: Groby narodowe pod nasza opieką?
Krew, cierpienie i śmierć nic dla nich nie znaczą. Byli esbecy przejęli w Warszawie na własność budynek dawnej katowni i zamienili cele na swoje prywatne piwnice - podaje radio RMF. Instytut Pamięci Narodowej jest bezradny - nowi właściciele nie wpuszczają do budynku nikogo obcego.
Dziś mieszkają w nim funkcjonariusze SB. W dawnych celach urządzili piwnice. Na drzwiach zachowały się nawet wymalowane farbą numery cel.
Nowi właściciele bardzo niechętnie reagują na obcych. "Sam fakt, że przez tyle lat praktycznie nikt z nich nie zadbał, by usunąć z drzwi napisy: <Cela nr 1, 2, 3, 4>, to wydaje się nieco szokujące" - powiedział reporterowi RMF dr Tomasz Łabuszewski z Instytutu Pamięci Narodowej. Jemu samemu udało się wejść do budynku i zrobić kilka zdjęć (można je obejrzeć w naszej galerii). Więcej www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=66236 www.slady.ipn.gov.pl/portal/sz/588/5875/ www.slady.ipn.gov.pl/portal/sz/681/5993/Fotografia.html www.slady.ipn.gov.pl/
Temat: Urząd pocztowy na Rynku Starego Miasta
Urząd pocztowy na Rynku Starego Miasta Czy w tym urzędzie zacznie się kiedykolwiek cokolwiek zmieniać, bo na razie to wszystko jak za króla Ćwieczka. Nie ma numerków - kolejki są zawsze; panie nie władają żadnym obcym językiem, choć to najbardziej turystycznie oblegana poczta w Warszawie; wejście dla osób starszych, którzy stanowią większość klientów tej poczty oraz dla matek z dziećmi to mordęga. Dwa schodki - drzwi, 1,5 m wiatrołapu - drzwi i JUŻ sala na parterze. Niestety jeśli się chce odebrać przesyłkę awizowaną trzeba wdrapać się na 1 piętro po kręconych schodach. Windy oczywiście nie ma. Jako, że mieszkam w tym rejonie musiałam nie raz tam zawitać z dzieckiem i stwierdzam, że NIGDY nikt z obsługi poczty nie zaproponował mi pomocy we wniesieniu wózka (nie ma gdzie zostawić na dole) czy załatwieniu sprawy w jakikolwiek dogodny dla mnie sposób. Pani w przesyłkach ma kompletny bałagan i za każdym razem jak bierze awizo od klienta zaczyna przeszukiwać pudła z listami sztuka po sztuce (zero jakiegoś klucza); zdarzyło mi się czekać nie raz po ponad 5 min przy pustym okienku z dzieckiem na ręku, bo pani "BYŁA CZYMŚ BARDZO ZAJĘTA". Raz jakaś zwierzchniczka ją sama pogoniła (no proszę!). Kiedy padnie ten moloch!!!??? Jakbym nie musiała to już dawno bym zrezygnowała z usług tej firmy. Gdzie można zapisać skargę na taki zakichany urząd?
Temat: Centrum umiera!
Dwa czy trzy numery temu Newsweek opublikował raport dotyczący rynku nieruchomości w Warszawie. Oprocz samej wyceny mieszkań i teremów opisali tam sytuację mieszkalnictwa z "socjologicznego" punktu widzenia. I niestety mają rację: bogaci zamykają się w osiedlach-enklawach i tam dbają o swoją przestrzeń. Ale jeśli już chodzi o publiczną, to palcem nie kiwną! Z kolei biedniejsi probują wiązać koniec z końcem a jak mają oszczędności, to raczej starają sie ciułać na coś na własny rachunek a nie na rachunek społeczności. Nie musi z resztą pisać tego Newsweek, bo widać to gołym okiem.
Kolejny problem po strukturze zamożności jest struktura wiekowa. Niestety taka jest chyba spuścizna komunizmu, ze starsi ludzie muszą czuć jakaś straszną podświadomą albo świadomą niechęć do jakiegoś "kolektywu" na przykład do takiego, jakim w ich mniemaniu jest wspólnota mieszkaniowa. Młodsi z kolei olewają wspólnoty, tak jak wiele innych rzeczy.
Nie łączyłbym natomiast "zmysłu wspólnotowego" z pochodzeniem. Jak ktoś dba o swoje podwórko w gospodarstwie w jakimś Pipidówku, to będzie tez dbał o klatkę schodową na swoim osiedlu w Warszawie. A jak Warszawiak daje srać swojemu pieskowi pod drzwiami, to znaczy, ze po prostu nie jest wart ani stolicy ani Pipidówka!:)
Centrum: Marni mieszkańcy - marne ulice. Co jest skutkiem, co jest przyczyną?
Jak temu zaradzić. Macie może jakieś pomysły?
Czego potrzeba w pierwszej kolejności: Inicjatywy odgórnej czy inicjatywy oddolnej?
Temat: Kolejki po dowód rejestracyjny
Kolejki po dowód rejestracyjny czasy się zmieniają a Pan w tureckim swetrze zawsze na stanowisko niczym symbol minionej epoki, 500 numerków wydanych a dziennie 100 dowodów tylnymi drzwiami w kolejce stoją mało zaradni, Pan Kierownik jest najlepszy i nietykalny nawet jak przyniesie mu się przepis z którego jasno wynika kto ma rację Pan kierownik jest mądrzejszy, przed remontem pod jego drzwiami sceny rodem z misia. Rada jest jedna normalny kierownik i będzie normalny wydział komunikacji jak zabaczyłem jak w innych miastach rejestruje się samochody w tym w Warszawie szczena mi opadła. Panie Prezydencie niech Pan coś zrobi, to wielki wstyd dla miasta wystarczy zwolnić tylko jednego szwagra.
Temat: Skradziono Kawasaki i Suzuki (Warszawa)
Skradziono Kawasaki i Suzuki (Warszawa) Przeklejam posta koleżanki z innego forum:
właśnie skradziono mi i mojemu facetowi motocykle. jesli zuważycie gdzieś czarne Kawasaki ER-6N z 2009 roku (około 3500km przebiegu) albo niebiesko-białego Suzuki GSXR-1000 z 2007 roku (około 10 000 km przebiegu) - dajcie znać. jeśli trafi do was oferta kupna - napiszcie, podamy Wam nasze numery VIN.
jeśli byście widziały/widzieli gdzieś ogłoszenia z takimi motocyklami proszę podeslijcie linki
motocykle zostały skradzione 24.10 pomiędzy 18 a 22 z parkingu podziemnego (zamykanego automatycznymi drzwiami na pilota). Ewidentnie to byla kradzież na zamówienie bo w garażu było 5-6 motocyli a zniknęły tylko nasze dwa. co więcej, obok, na miejscu sąsiada - stał rower - i jest nadal. motocykle wciągnęli na jakiś środek transportu, wygląda na to, że albo była to jakaś furgonetka, albo samochód z napędem na tyl i przyczepa
będziemy wdzieczni za pomoc w odzyskaniu motocykli!
jeszcze raz podaję dane naszych skradzionych motocykli: Kawasaki ER-6N, 2009 rok, około 3500 km przebiegu,VIN JKAER650CCDA20129, czarny, cecha charakterysyczna - przerysowany dekiel po lewej stronie Suzuki GSXR-1000, 2007 rok, około 9600 km przebiegu, VIN JS1CL111100108141, niebiesko-biały, cecha charakterystyczna - dwa wydechy Arrow - tytanowe.
aha - rzecz zdarzyła się na Młocinach na częściowo zamknietym osiedlu w grażu podziemnym pob budynkiem mieskzlanym
kontakt do nas: 600 206 117, motowarrior@wp.pl
Temat: Miastomania - w obronie estetyki miasta
Wielkie brawa dla pana Rotha!
I odpowiadajac na zarzuty umieszczone powyzej:
1) dlaczego nie zadzwonil na Policje? Odpowiedz jest prosta - bo nic Policja by nie zrobila. Ja dzwonilem wiele razy, kiedy samochody parkowaly na sciezce rowerowej wokol Ronda Radoslawa w Warszawie. Nigdy nie doczekalem sie interwencji. Nawet proponowalem ze zrobie zdjecia tych samochodow, tak zeby bylo widac numery - ale Policja mi podziekowala.
2) No gdzie sa te podziemne parkingi? Tam sa, golodupcze, gdzie za nie zaplacisz. Nie mam samochodu, nawet prawa jazdy nie mam - ale jak kupowalem mieszkanie, to od razu doplacilem 30.000 za miejsce parkingowe w garazu podziemnym. Jesli kiedys mnie najdzie ochota na uzywanie samochodu, to bede mial gdzie go parkowac.
3) Wandalizm!!! To zaden wandalizm, farba jest zmywalna. Gosc i tak jest calkiem spokojny, bo ja, jak spotykalem samochod zaparkowany na sciezce rowerowej, to wbijalem sie w jego bok pedalem. I co jest najzabawniejsze - nikt by mnie za to nie skazal, bo wypadek spowodowal zle zaparkowany samochod. A ze ktos mial drzwi do wymiany? Moze sie czegos nauczy. Ilosci "zdjetych" kopem lusterek to nawet nie zlicze...
I jeszcze jeden fajny patent - warto wozic przy sobie ziarno i obsypywac nim samochody zaparkowane na trawnikach. Efekt murowany - i winnych ni ma :)
Temat: mordobicie na Wale Miedzeszyńskim.
kiedys jadac skoda 105 zatrabilem na granatowe bmw 7 (jeszcze nie wiedzialem ze to samochod mafii), to bylo na swiatlach gdy zajechalo mi droge zmuszajac do gwaltownego hamowania. Wyszedl dres i zaczal kopac mi w drzwi i walic piesciami w dach i oczywiscie strasznie klął, udalo mie sie jakos go wyminać i uciec. Pozniej z pobliskiego parkingu zadzwonilem na policje, ale pan policjant nawet nie chcial przyjac zgloszenia, pytal sie tylko czy ten gosc mi uszkodzil samochod, a ja nawet tego nie sprawdzilem, wydawalo mi sie to najmniej wazne, wgniecenia blach na samochodzie. Oczywiscie nie zdazylem nawet zapamietac numerow wiec dla policji to nie ma zadnej sprawy.
Ciekawy jestem czy ktos z innych kierowcow zanotowal te numery, bo to bylo w warszawie, pelno samochodow wokół, ciekawe co wogole mysleli tamci ludzie, pewnie tez byli w szoku.
Oni nie chca przyjmowac takich zgloszen bo to im pogarsza statystyki.
Temat: Wielki świat na nowej pętli tramwajów koło huty
> Kiedy przy peronie są dwa tory, to trzeba się zastanawiać, z którego > toru ma odjechać kurs, który akurat nas interesuje.
A gdzie niby w Warszawie są perony tramwajowe, przy których są dwa tory? Tramwaj nie pociąg, drzwi ma z jednej strony, więc przy peronie więcej niż jeden tor nie może być. Zresztą ani torów ani peronów się generalnie w tramwajach nie oznacza (przynajmniej w ramach informacji pasażerskiej). Tu akurat oznaczono, ale problem jest raczej wydumany, bo do niczego te numery nie służą.
/Gdabski
Temat: ile sie czeka na kasprzaka w poradni?
Chodzi ci o Instytut Matki i Dziecka na Kasprzaka w Warszawie. Ptrzygotuj się na najgorsze, wąski korytarz o szerokości jakieś 180 cm zapchany ludźmi, dziećmi, matkami, babkami, wózkani, nosidłami i maluchami które dopiero zaczeły chodzić więc chodzą po zapchanym korytarzu, a za nimi matki, ojcowie, babcie. Lepiej idźcie w 2 osoby, jedna staje w kolejce a druga się może z dzieckiem popałętać, wyjść na spacer itp. Obsługa "klienta" w IMiD to żenada. Wprawdzie mają numerki (ale tylko w rejestracji) i fajny certyfikat ISO na ścianie, a po przekroczeniu drzwi na korytarz czeka cię gehenna. Tłum, smród, gorąc. Z pewnością wszystkie dzieci zostały zapisane na godzinę 10- tą. Lekarz siedzi w gabinecie i ma gdzieś to co się dzieje na korytarzu. Takie rzeczy tylko i IMiD
Temat: Od strony sprzedawcy - czyli jak to wygląda z ..
I jeszcze a propos polskiego systemu pracy. Prowadzimy z Mężem firmę i często mamy do czynienia z najróżniejszymi kontrahentami. Tu też jest wolna amerykanka co do "chęci" współpracy. Jest np. jedna hurtownia, która i tak jest otwarta tylko siedem godzin, coby się przypadkiem nie przepracowali, a na dziesięć minut przed zamknięciem pan sprzedawca wyprasza resztę klientów, bo musi zamknąć kasę i takie tam. Na moje protesty, że jeszcze jest czas, dosłownie dostałam drzwiami w twarz. Powinnam dać mu kopa i koniec współpracy, jednak ma on najlepsze jak dotąd zaopatrzenie w Warszawie. Skurczybyk o tym wie i pewnie dlatego pozwala sobie na tego typu numery. Jednak dla mnie i tak pozostanie niepoważnym kontrahentem. Jak tylko nadarzy się alterantywa, wielki kop w zad ku czci handlowej selekcji naturalnej ;-PPP
Temat: Zlikwidować 165 i 306!
tony16 napisał:
> Przepraszam tak ważna linia o tak dużej frekwencji ze zjazdami na 170 musi > istnieć.Gdyby ja zlikfidowali to sprawa trafiła by do trybunału > sprawiedliwości. > Juz widze te przepełnione autobusy te drzwi nie mogace sie zamknac z przepychu > pasżerow,biednego kierowce wyklinającego cały świat. > tak,taka linia tworzy historie Warszawy.
Żebys wiedział, że ta linia jest potrzebna. Jak nie masz z nia styczności, a tylko numerek Ci się nie podoba, to nie znaczy, że ma być zlikwidowana. Kilka dni temu na 308 widziałem przegubowca, który pękał w szwach przy Żabie. Poczytaj sobie wątek o 308 na moim forum, to zmienisz zdanie i przekonasz się, że nie jest to wyłącznie moja opinia (link poniżej - pierwszy)
Temat: Dzis 13 grudnia - wiadoma rocznica
O godz 00:05 obudzili nas panowie miljcjanci otaczajac nasz tapczan. M kazali se ubierac przy otwartych drzwiach lazienki, ktora i tak nie miala okna, pietro zreszta bylo szoste. Przytomnie wyjrzlam przez okno i zapamietalam numer radiowozu napisany na dachu samochodu (naprawde byly numery na dachu? Ja to w kazdym badz razie tak zapamietalam) Szczekajac zebami (zimno, strach?) zeszlam na dol do klatki do automatu telefonicznego (tak, tak, warszawa srodmiescie, telefonow niet)zeby zadzwonic do rodzicow. Zepsuty. Pedem do nastepnej klatki brak sygnalu. Znowu zepsuty?? Wrocilam na gore, malutki synek nawet sie w miedzyczasie nie obudzil. Nie spalam cala noc, rano(szosta?) uslyszalam przez cienka sciane telewizje czy radio u sasiadow i jakies przemowienie. Wlaczylam radio i zrozumialam. Potem po wielu dniach kompletnej niewiedzy, plotek i podejrzen (wywiezli do Zwiazku?), wreszcie widzenie w Bialolece. Upokorzajace wysypywanie cukru i otwieranie cukierkow. I moje pierwsze, przez zacisniete zeby: Jak wjdziesz, jedziemy do Lali (przyjaciolka w Sztokholmie)
Niemożliwe jest tylko gołemu w kieszeń nasrać
Temat: aeroflot/aerofłot ... nie uwierzycie!
aeroflot/aerofłot ... nie uwierzycie! Niesamowite, wczoraj mój mąż leciał liniami Aeroflot z Moskwy do Szanghaju (nie pytajcie dlaczego, najkrocej tak z warszawy) i , cóż z obsługą to moze trochę miał pecha ale to różnie bywa, wiadomo w każdej linii są lepsze i gorsze zmiany ale uwaga: paru kolesi, Rosjan normalnie jawnie piło alkohol, dużo alkoholu a jak się rozkręcili to palili fajki w kiblu, zalatywało daleko od drzwi. Steward zwrócił im uwagę a któryś tam na niego warknął i ... wszystko ok. Zero reakcji, tak jakby to była normalka. Słuchajcie, nie chcę się czepiać bo moze nie ma racji ale czy te numery z nie paleniem i nie upijaniem się - bo nie chodziło o jedno piwo kupione na pokładzie tylko o kilka butelek z bezcłowki - to kwestie bezpieczeństwa.... Na lotnisku w Moskwie bezpieczeństwo to priorytet bo tak jak Marcina zrewidowali to nigdzie indziej.... Czepiam się czy nie? Bo mąż zamierza złożyć skargę po powrocie. Przesadzamy?
Temat: głupawy kierowca kasuje 2 auta na francuskiej
głupawy kierowca kasuje 2 auta na francuskiej Ot dziś byłem świadkiem mega sceny!!! czas akcji: środa 25 04 2007, godzina ok 16:30 miejsce: Warszawa ulica Francuska około numeru 8 (przy agencji księgowej i kaletniku), atorzy: głupawy kierowca w białym samochodzie dostawczym i dwa inne auta marki peżot, honda i ja z żoną Opis: Peżot i honda stoją zaparkowane prawidłowo wzdłuż "Fra" a gość o wyglądzie muszkietera (wąsy, broda i dłuższe włosy spięte w kucyk) widzi między nimi lukę dla swojego dużo większego wozu. Bez pardonu wjeżdża i nagle trafia w honde. Coś czując wycofuje się ale ponawia atak w celu zaparkowania swojego "białego gruchora". Przejeżdża po zderzaku hondy i zatrzymuje się na kole peżota 206. W tym momencie krzycze do buca że jest głupi i wali po autach. Pseudokierowca coś czując jeszcze raz się wycofuje kompletnie rysując oba auta. Po chwili ... jeszcze raz podjeżdża kompletnie demolując zderzak hondziaffki i gniecąc koło, nadkole i drzwi peżota na co najmniej 30 cm. SZOK. gość nie reaguje na wrzaski i krzyki zatrzymuje się w momencie kiedy jego wóz już nie może wyjechac będąc kompletnie zakleszczonym. Z pobliskich sklepów zwołałem gawiedź ale nikt nie rozpoznał swojego auta. Spisałem numery zaczynające się wymonnie od ... WF czyli swojak:) jeśi potrzebne będą dodatkowe info jestem do dyspozycji nawet jako świadek, pozdro ... jestem załamany
Temat: Jesienią tramwaje pojadą rzadziej?
Jesienią tramwaje pojadą rzadziej? To teraz taka uwaga do MPK Poznań, trzeba będzie wrócić do zastosowania wagonów potrójnych bo inaczej wszyscy pasażerowie albo rozwalą drzwi, albo karetka będzie kursowała szpital - tramwaj. Do tego wydłużenie przystanków, bo trój składy w latach 1987 - 1993 śmigały na liniach w Poznaniu chodzi o składy tramwajów typu 105N. MPK Poznań było mądrzejsze, od bodaj 2000 roku przestało instalować dodatkowe gniazda sterowania wielokrotnego z tyłu drugiego i z przodu pierwszego wagonu, w tej chwili pozostało kilka składów które jeszcze takie gniazda posiadają, być może i one lada chwila znikną. Udusimy się na PeSTce jak sardynki w godzinach szczytu, kombinacje z linią 26 nie wyszły, nadal jest ciasno, jakieś dublowanie kursów też nie wyszło. A teraz ZTM dobija obcięciem rozkładów, to totalnie się udusimy w tramwajach!!! Dlaczego taki Kraków na linii 4 w dni robocze puszcza tramwaje 105N w potrójnej trakcji i bodaj na 13tce też, dlaczego Gdańsk także uruchamia takie składy, no i dlaczego w Warszawie także wrócono do składów potrójnych???? Jakoś nikt z tego rabanu nie zrobi że skrajnia przystankowa przekroczona czy inne pierdoły. MÓWIE STANOWCZE NIE!!!! OBCINACZOM ROZKŁADÓW!!!! Panie Rusak idź pan się lecz i wszystkie te urzędasy z urzędu miasta też w kolejce po numerek do leczenia!!!
Temat: Terroryzm laktacyjny
gosiaczek265 napisała:
> Zaczyna się w szpitalu po porodzie (przynajmniej w Warszawie tak > jest). Sprawdzanie, macanie i nakaz przystawiania. Jak któraś nie > chce lub nie może to od razu krzyk (doslownie). Osobiście > pielęgniarce pediatrycznej powiedziałam, że z tamtej strony zamykają > się drzwi i żeby je zamknęła, to przysłała pediatrę. Potem w > przychodni. A na koniec mądre koleżanki z jeszcze mądrzejszymi > radami... Bo przecież każda może...
Oto Polska wlasnie...Jeszcze pare lat temu nikogo to nie obchodzilo, w szpitalach pchali w dzieciaki mieszanke, aby sie tylko mniej darly. A teraz takie numery. Kiedy u nas w koncu bedzie normalnie? Ja nie ieszkam w PL i jedynymi osobami, ktore sie mnie grzecznie pytaja jak karmie sa lekarze dzieciecy i polozne i to TYLKO w celach informacyjnych, nikt mnie ani nie pouczal ani do niczego nie zmuszal.
Temat: ul Secemińska - jak tu się mieszka??
Ogólnie jest w miarę spokojnie . Jeżeli Secemińska to bardziej polecam niskie numery bliżej przedszkola , bo przy stacji Statoil nie jest już tak spokojnie , szczególnie w lecie kiedy dresy palą opony a rozweselona młodzież niemiłosiernie drze się na boisku między blokami 13 i 15 a Uniejowską 7 do wczesnych godzin porannych zostawiając po sobie stos puszek i butelek. No i wszechobecne żule , ale one raczej niegroźne - interesuje ich wodopój - sklep Biedronka. Administracja zaczęła nawet coś robić - ociepliła bloki , wymieniane są okna na klatkach schodowych , malowane klatki i wymieniane są drzwi wejściowe do bloków. W większości budynków są już wymienione piony wodne , w prawie wszystkich wysokich blokach niestety windy są w stanie śmierci technicznej. S.M. WOLA to jednak najdroższa chyba spółdzielnia mieszkaniowa w Warszawie , szczególnie denerwujące są podzielniki ogrzewania zainstalowane w niezbyt jasnych okolicznościach , opłakany stan infrastruktury drogowej wewnątrz osiedla ( zapadające się alejki i dziury to norma - nieremontowane od 26 lat ) brak miejsc zabaw dla dzieci oraz wysokie czynsze. Plusy - dobra komunikacja i ciche nieakustyczne mieszkania , ostatnio nawet częste patrole policji
Temat: Nigdy nie przypuszczałem, że to napiszę, ale...
Rozmowa z "Aniołem śmierci" jaceq napisał:
> jaceq napisał: > > > skoro Okręgowa Rada Lekarska w Warszawie uznała za stosowne tak efektowni > e > > nàsráć we własne gniazdo. > > Chyba warszawska ORL przedobrzyła. Już ogólne wrażenie "poprawił": "Wiceszef > Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Andrzej Włodarczyk, odnosząc się do piątkowego > wyroku w aferze "łowców skór" podkreślił, że to sanitariusze, a nie lekarze > zostali skazani za morderstwa. Według niego, to ważne z punktu widzenia > "delikatnej sfery zaufania w relacji pacjent-lekarz"." > > wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3862623.html > > A ja się pytam (oprócz oczywiście tego, kiedy kolejne procesy), dlaczego Wysoki > Sąd nie upublicznił wizerunków i nazwisk tych tzw. "lekarzy"? Przecież, do > jasnej, ten drugi może się nie stawiać dalej, praktykować, a ja mogę trafić np. > do niego po receptę np. na cokolwiek. A tak - to już: tabliczka na drzwiach, > "aha, to ten" i w długą.
Zgubiła go chciwość, a byłby wielce szanowanym człowiekiem.
"hej pavulon, ukręcimy ci łeb i wyrzucimy przez kraty".
www.nil.org.pl/xml/nil/gazeta/numery/n2003/n200301/n20030106
owca_czarna
Temat: Reinkarnacja ? Co myslisz o tym
Hello sseba. Jestes na wlasciwej drodze, bo umiesz zadawac pytania. Masz racje, najpierw trzeba zdefiniowac pewne terminy, zanim sprobuje sie dalszych analiz. A wiec co to jest to owo "JA". Wydaje sie ze mamy dwa typy JA. Jedno JA to jest sposob czy zbior mysli o nas samych. Nazywa sie to EGO. Gdy spytamy sie kogos, kim jest, dostaniemy odpowiedz w stylu: imie, nazwisko, gdzie mieszka, co robi, jak mysli i tym podobne. EGO jest produktem spolecznym w duzej czesci i jest stworzone wtedy gdy stracimy kontakt z rzczywistoscia ( o tym za chwile) i punktem odniesienia nas samych jest swiat zewnetrzny. Swiat zewnetrzny ciagle sie zmienia, co doprowadza do konfuzji na temat: kim my naprawde jestesmy. Przyjrzyj sie sobie, w ilu wcieleniach byles za swego zycia. EGO czasami nazywane jest osobowoscia. Drugie JA, to prawdziwe JA. Nigdy nie zmienne, bedace czescia uniwersalnej swiadomosci, zawierajace ziarna naszej pamieci, tendencji itp. W czasie smierci, to EGO wraz z cialem fizycznym umiera, natomiast Twoje JA, bedace niczym innym jak aspektem uniwersalnej inteligencji i swiadomosci, odradza sie w nowym ciele. Jest to bardzo kompleksowe zagadnienie. Inaczej ten mechanizm tlumaczy teozofia, inaczej buddyzm inaczej jeszcze hinduizm. Ale baza jest praktycznie ta sama. Zycie jest wieczne, i tylko wydaje nam sie ze umieramy. Jestesmy niczym innym niz odpryskiem kosmicznej swiadomosci. Cialo fizyczne, jako jedyne cialo, ktore posiadamy, jest iluzja. Osoba z amnezja jest ciagle ta sama osoba, a co zostalo stracone, to tylko EGO. Caly zbior pamieci istnieje ciagle w tym czlowieku, my tylko nie wiemy jak sie tam dostac. Wyobraz sobie ze w Warszawie posciagano wszystkie tablice z nazwami ulic, wszystkie numery na drzwiach, wszystkie drogowskazy, zlikwidowano telefony, autobusy, szyldy, przewodniki itp. Bylaby to jeszcze Warszawa ? Oczywiscie ze tak. Poniewaz Warszawa to nie nazwy, kierunkowskazy itp. To cos wiecej. To samo z nami jest. Ty jestes czyms znacznie wiecej niz sseba. Twoje cialo i umysl to czasowe narzedzia konieczne do przezycia w tym fizycznym wymiarze. I to umrze z pewnoscia. Ale jest cos w Tobie co zyje wiecznie. Nazwij to dusza, spirytem, zyciem, JA, swiadomoscia czy czymkolwiek innym. To nie ma znaczenia. To tyle na dzis. Andy. PS. Dla Twojej wiadomosci. Na styku tych dwoch JA, czyli na styku EGO i duszy, albo na styku osobowosci i spirytu istnieje tak zwany akashic record, zawierajacy cala pamiec o Tobie. W tym pasie rowniez gromadzone sa rowniez tzw. karmiczne molekuly, ktore determinuja Twoje przyszle zycia. Sa metody dostania sie do tych obszarow. Jedna z nich jest medytacja.
Temat: Nie czekam do grudnia - dr Karwacki w sierpniu
Z Łodzi jedziecie najlepiej na Brzeziny(tak mi mąż powiedział) do Rawy Mazowieckiej.Z Rawy Mzowieckiej na trasę Katowicką-przy zakładach mięsnych w lewo na Warszawę.Trasą Katowicką prosto do Warszawy.Zbliżając się do Warszawy przejedziecie przez miejscowość Raszyn,dalej prosto wjeżdżacie do Warszawy w ulice Grójecką.Grójecka cały czas prosto dojedziecie do Placu Zawiszy( po lewej stronie zobaczycie taki kolorowy Hotel Sobieski).Zjeżdżacie na lewy pas( na tym rondzie na Placu Zawiszy)i skręcacie w lewo w ulicę Towarową.Po prawej stronie będzie Hotel(nie pamiętam nazwy) a po lewej będziecie mieli Dworzec Główny.Na środkowy pas prosto do najbliższego ronda (nie pamiętam jak sie nazywa).Na rondzie skręcacie w lewo,i jedziecie prosto i to jest ulica Kasprzaka.Następnie zjeżdżacie na lewy pas(szpital jest po Waszej lewej stronie).Musicie skręcić na najbliższym możliwym skręcie w lewo i zjechać na prawy pas ulicy Kasprzaka( jedziecie niby tak jakbyście cofali się znów do Placu Zawiszy ale jadąc prawym pasem po Waszej prawej stronie zobaczycie przy ulicy przy przystanku autobusowym jest szkoła.Od tego momentu w najbliższy zjazd w prawo.Jakieś 300m prosto jest szpital.Kierujecie się do szpitala dla dzieci(sa znaki).Tam gdzies zaparkujcie i jak wejdziecie na teren szpitala..na plac to w piersze drzwi w budynku po prawej stronie(chyba B).Klinika Chirurgii onkologicznej (przychodnia).Tam ,korytarzem do samego końca do rejestracji.Musicie wyciągnąć z maszyny numerek i czekać na swoją kolejność do rejestracji.Następnie pod pokój nr.10 " poradnia NF1) i czekacie na swoją kolejność.Wywołują-przeważnie-po nazwisku. Mam nadzieję że w miarę dokładnie to opisaliśmy. Powodzenia i buziaczki Iza
Temat: Chamstwo w autobusach
Raz jeden udalo mi sie "skorzystac" z prawa do bezkolejki na poczcie - w 8 miesiacu, chyba to bylo 30-go, niedziela po poludniu, na Glownej w Warszawie, bylo przede mna chyba 250 osob wg. numerkow, nawet nie bylo gdzie usiasc na schodach... Poszlam prosto do kontrolera i spytalam grzecznie - czy mozna w ciazy bez kolejki - pani na to czy ciaza jest widoczna - no chyba! Wiec laskawie dla mnie pani z okienka, ktora wlasnie schodzila na przerwe, mnie obsluzyla. Nikt z tlumu paszczy nie otworzyl.
Ale juz na mojej lokalnej poczcie, gdzie numerkowego systemu jeszcze nie wdrozono, mi sie taka sztuka nie udala, zwawa poani pod 40-tje lokciem mnie odepchnela od okienka i tyle.
To samo w autobusach, w sklepach, wszedzie. Teraz, z niemowlakiem na reku, lub z wozkiem, wcale nie jest lepiej.
Silni panowie nagle dostaja jakiejs slepoty i skretu szyi przy wsiadaniu do autobusu (wybieram z rozkladu niskopodlogowce, zeby sie nie prosic), przy wchodzeniu do klatki i do windy (pol pietra po schodach), w przychodni dzieciecej nagle zaczyna sie liczyc kolejnosc przyjscia, a nie godzina na numerku (zawsze sie staram przychodzic punktualnie, zeby maly nie musial czekac, ale jeszcze mi sie nie zdarzylo, zeby jakas baba z siedmiolatkiem sie nie wepchala, bo byla "pierwsza").
Ludzie, naprawde rece opadaja.
I mam wrazenie, ze to jest podobnie jak z nieslawnej pamieci Dniem Kobiet, ze wiekszosc spoleczenstwa uwaza wszelkie przejawy "wzgledow" dla ciezarnych i matek za cos wstydliwego, kojarzacego sie z miniona epoka, przestarzalego - a tu polityczna poprawnosc rodem z zachodu wymaga przeciez, zeby nawet z przepuszczania kobiet w drzwiach zrezygnowac, bo a nuz ktoras pozwie o molestowanie...
Tak to juz jest z tym rownouprawnieniem, ktore sobie babki wywalczylysmy, ze jak rownac - to fajnie, ale tylko w dol.
Temat: badanie dna oka + horror przychodniany
badanie dna oka + horror przychodniany cześć wszystkim
ma kilka pytań na ww temat:
*na czym polega badanie dna oka?
*czy robione jest w znieczuleniu czy nie?
*może ktoś zna dobrego okulistę, który ma dobre podejście do maluchów i wykonałby to badanie w sposób maksymalnie bezstresowy/bezbolesny dla mojej 16-miesięcznej córeczki?
Byłam wczoraj z Ewą w przychodni, odstałam swoje, numerek był, wchodzę o wyznaczonej godzinie i od progu wita mnie mało zachęcające "zaaaraaa!!!". Wyjaśnię, że panie sztuk 3 były zajęte piciem herbaty i po prostu nie miały w tym momencie ochoty przyjmować pacjentów. Potulnie poczekałam przed gabinetem kwadrans, doczytałam się w tzw. międzyczasie, że przerwa jest dopiero za pół godziny i nie czekając na koniec ploteczek wparowałam do gabinetu. Mało dyplomatycznie rozprawiłam się najpierw z piciem herbatki w godzinach pracy, podczas gdy na korytarzu kłębi się tłum pacjentów z numerkiem w ręku. Pani doktor - w wieku na oko tuż przed emerytalnym - krzyczała, że to ona decyduje kiedy pić kawkę, a kiedy przyjmować chorych, a na koniec stwierdziła, że mojej córeczki nie przyjmie, bo u takiego małego dziecka NIE DA się zbadać dna oka, "chyba, że chcę słuchać pod drzwiami jej wrzasku"!
Postraszyła mnie, że pewnie trzeba by kilka razy zakraplać cośtam do oka, jakaś narkoza, bo dziecko się wije i wyrywa, a w ogóle to muszę jechać na Niekłańską, bo ona ma prawo decydować kogo przyjmie a kogo nie!!!
Dodam, że rzecz działa się w Zalesiu czyli po drugiej stronie Warszawy, a IMID wcześniej telefonicznie potwierdził, że w Zalesiu przyjmują małe dzieci do takiego badania. Wiedziałam, że ten wstrętny babsztyl ma obowiązek zrobić Ewuni to badanie, ale po takim entree nie miałam zamiaru powierzyć jej mojego dziecka.
Co zrobić w takiej sytuacji? Jeśli jeszcze zasady funkcjonowania lecznictwa i przychodni można jakoś zmienić, to chyba na mentalność takich postkomunistycznych eksponatów nie mamy żadnego wpływu
pozdrawiam i liczę na Waszą pomoc,
kasia
Temat: Ochrona - jaka powinna być?
Witajcie - przepraszam za pomyłkę - odpisywałem na inny post i wysłałem nie do tego wątku... Miało być świetnie, a wyszło, no proszę...
To teraz włączając się do dyskusji i ochronie itd.
Ponieważ ta dyskusja zawiera mnóstwo słowa pisanego, wielu znakomitych, retorycznych wywodów, to pozwolę sobie włączyć się by zadać kilka pytań:
Czy coś się złego stało na naszym osiedlu, że rozważane są kołowrotki dla wchodzących, identyfikatory dla gości i skrupulatne patrole ochrony?
Czy nie mieszkamy na zwykłym osiedlu, jednym z wielu w naszym mieście, gdzie wychodząc z domu zamyka się drzwi na klucz, a złotych zegarków nie zostawia się na balkonie (chociażby z powodu srok)?
Bo jeśli generalnie jest w porządku, tzn. nie mamy przypadków nachodzenia niechcianych gości, nic nikomu nie zginęło, nie ukradziono nikomu samochodu, nie okradziono mieszkania, itp. to o co chodzi??? Jeśli komuś zastawiono jego prywatne miejsce na dwa dni (?!) (i mi się zdarzyło zastać kiedyś w garażu samochód na moim miejscu /numery sobie zapisałem, więcej się nie powtórzyło/) to reakcja ochrony jest konieczna, tj. wyciągnięcie/zablokowanie auta (a może straż miejska mogłaby pomóc). Ale po co pilnowanie szczegółowe przychodzących (identyfikatory, itp.), patrole, itp.? Czy nie jest to jakiś pęd i nie nakręcamy się w szukaniu idealnego zabezpieczenia? Czy nie jest wystarczającym zabezpieczeniem przed złodziejem, pilnowanie własności? Czy nie uważacie, że złodziej wiedząc, że na osiedlu jest ochrona i tylko obok ochrony można wejść/wyjść odpuści sobie ew. kradzież na naszym osiedlu?
Dlaczego Wam przeszkadza, że zapłaciliście kilkanaście/kilkadzieścia tysięcy złotych, a ktoś parkuje za free? Chcielibyście, żeby też płacił, czy żałujecie, że zapłaciliście?
O ochroniarzach ostatnio sporo jest w GW - polecma lekturę i chwilę zastanowienia się nad naszym celem w dyskusji o ochronie miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,3013204.html Przepraszam jeśli kogoś uraziłem może zbyt obcesowym tonem, ale cel niektórych pomysłów nie jest mi znany... Te pytania wynikają z mojego niezrozumienia problematyki, tak intensywnie rozkładanej na czynniki pierwsze....
Pozdrawiam Zyg
Temat: Kiedy pojawił się tatuś?
Klasa, uhm, szkoda, ze nie mam nagranej moje "rozmowy" telefonicznej z eksem, kiedy..a, to po kolei. To bylo dwa lata po tym, jak eks ostatni raz widzial mlodego. Ni widu, ni slychu nie bylo. Pojechalam do przyjaciolki do Poznania. Jak dotarlam do niej, zadzwonilam do domu. Mlody mowi "Mamo, tata przyjechal". Wiecie, co pomyslalam w 1. chwili? Ze pomylilam numery, ze rozmawiam z jakims obcym dzieckiem. Poprosilam, zeby dal mi moja mame. Mama scenicznym szeptem pwoeidziala, ze przyjechal przed kilkunastoma minutami, ze Kuba go nie poznal itp. Cisnienie mi podskoczylo do jakichs ekstremalnych wysokosci, powiedzialam mamie, zeby mi go dala do telefonu. Przez kilka minut przypomnialam sobie chyba wszystkie przeklenstwa, jakie znalam. Kazalam mu sie natychmiast wynosic, co zdaje sie zrobil. Tydzien czy dwa pozniej zadzwonil. Przepraszal, obiecywal, jak zawsze. Ze bedzie przyjezdzal, jak tylko bedzie mogl, ze bedzie dzwonil...pamietal o urodzinach i swietach. Tia, nastepny raz skontaktowal sie z mlodym rok pozniej, no ale to juz bylo tu biezaco Teraz jak to wyglada? (aha, eks ma ograniczona wladze rodzicielska i wyznaczone terminy wizyt). Eks dzwoni i sie zapowiada z przyjazdem. Zazwyczaj robi to dzien wczesniej, jakos wdupiemajac moje plany. Raz przyjechal o godzine wczesniej niz sie zapowiadal i mial pretensje, ze mlodego nie bylo w domu. Dzwoni ostatnio jakos podejrzanie czesto, nie wiem dlaczego, bo "do tej pory od tamtej pory" (czyli od grudnia), telefony byly raz na tydzien, dwa. Teraz ma nastapic Wielkie Wydarzenie czyli Jakubowa wizyta w Warszawie. Wyslalam eksowi maila w tej sprawie (termin i pytanie o to, czy w jakis sposob bedzie finansowo uczestniczyl w Kubkowym przejezdzie),nie odpisal, nawrzeszczal tylko przez telefon, ze go "k...nie stac na internet". Szkoda czasu na rozpisywanie sie o tym telefonie. Uprzejmie jednak zapowiadam (nie ma to jak publiczne deklaracje), ze jesli jeszcze raz zostane w taki sposob potraktowana i obrazona, to zaczne sie zachowywac tak, jak widocznie eks sobie tego zyczy: niczym Marcin Luter przybije na drzwiach domu wyrok sadowy z terminami kontaktow wyznaczonymi przez sąd. A ze sobie przeklne: %#$^%&^%*^%$ staje na rzesach, zeby jakos ten wyjazd zorganizowac, poukladac pod wzgledem organizacyjnym, noclegowym, tylko cholera, nie mam z kim o tym pogadać
Temat: Mieszkańcy Trójmiasta na obczyźnie cz. II
Kochana Petelko! Opowiem okolicznosci mej ostatniej bytnosci z Jasiem Zapolnikiem. To byla checa! Otoz 12 grudnia 1981 wyszedlem z ZR okolo 23.30. Na Grunwaldzkiej stala suka, a za jej okratowanymi oknami dostrzeglem liczne glowy w helmach. Ale ktozby zwracal na takie "glupstwa" uwage. Pojechalem na Zaspe, do domu, zeby sie wyspac, bo o 6-tej rano bylem umowiony wlasnie z Zapolnikiem i z... nazwiska nie pomne... ze stoczni KP w Gdyni. Umowilismy sie na stacji we Wrzeszczu, by pojechac na I Krajowy Zlot Gniazd Sokolich (bylem zalozycielem "Sokola" w Gdansku), ktory wyznaczylismy sobie w ZR "S" w Bydgoszczy. Do Bydgoszczy dojechalismy spokojnie, nic nie wiedzac o tym, co sie w kraju wyrabia. Przed dworcem zapytalismy stojkowego milicjanta jak dojechac na Brdyujscie, wsiedlismy w tramwaj i... Dopiero pod budynkiem ZR Kujawsko-pomorskiego cos zajarzylo. Stal tam spory tlumek i cos skandowal. Przepchnelismy sie, pokazalismy w drzwiach nasze identyfikatory, wpuszczono nas, a zaraz potem rzucila sie na mnie jakas lokalna pieknosc z zapytaniem, czy to prawda, ze "krajowke" aresztowali. Ja jej na to, ze "krajowka" obraduje w Stoczni, a wziac Stocznie to nie byle szysz. I podjelismy obrady, bo przed nami dotarly "Sokoly" z Poznania, Krakowa i Warszawy oraz kilku mniejszych osrodkow. Niestety, o godz. 12-tej wkroczyli do sali chlopcy z ROMET-u i kazali opuscic, bo jest jakoby "wojna". Wyszlismy wiec, dotarlismy (nadal nic nie wiedzac) na dworzec i tam postanowilismy sie posilic. W trakcie jedzenia w bufecie dotarla do nas informacja z glosnikow: "podroznych udajacych sie za granice uprasza sie o powrot do miejsc zamieszkania". To byl szok. Prawde poznalismy dopiero w pociagu, ktory wlokl sie dobre 6 godzin. W Gdansku wyjrzelismy przez okno - cisza i spokoj - wiec wysiedlismy we Wrzeszczu, gotowi biec do ZR (przedtem wymienilismy adresy i kontaktowe numery telefonow). Na peronie bylo spokojnie, natomiast w tunelu stali... tarcza przy tarczy, pala za pala... W domu zastalem zaplakana zone (myslala, ze mnie juz wzieli) i dopiero z tv dowiedzialem sie o "stanie wojennym" itd. Jasia juz wiecej nie spotkalem. Ani w Internacie, ani na wolnosci, zreszta w grudniu 1983 "zaproponowano" mi wyjazd. Takie to bylo moje powitanie Grudnia. Pozdrawiam Piotr
Temat: Hop!Hop! Gregor!
Gregor ,opamiętaj się. Przecież sam napisałeś ,że gdyby moi rodzice pomysleli o > aborcji to byłbym w kibelku! > A teraz masz czelność się wypierać? No tak, przez chwilę zapomniałem, że żarliw > ym jesteś. Czy ten wycinek twojego szefa Rozpieralskiego nie jest na twoim blogu?Ja tylko rozwinalem twoja mysl przewodnia. No a w Krakowie to tez twoja rodzina? Kto go zajmie? Łukasz Osmenda, Bogusław Kośmider czy może Małgorzata Radwan-Ballada? O mediacje został poproszony Jarosław Gowin, nowo wybrany poseł,lider PO w Krakowie. I znow walka o koryto! Tak konał PRL 20 lat temu WPROST Piotr Gabryel, Marek Zieleniewski
Prasa oficjalna
Przed ambasadą RFN w Warszawie tłok jak co dzień. Komitet kolejkowy ma zapisanych z reguły kilka tysięcy osób, a kilkaset uparcie stoi i czeka na przyjęcie. Dylemat: uda się dziś? O14.50 ze schodów zbiega młody lekarz. Ten sam, który dyżurował z listą przed świtem. Uznojony, ale szczęśliwy. Doczekał się w ostatnich minutach.
- Stałem parę godzin, aby móc wziąć kwestionariusze. Przez dwa dni czekałem, aby je złożyć. Dwa tygodnie trwało wystawianie paszportu. I wreszcie, po dwóch dniach warowania pod drzwiami, mogłem go dziś odebrać. Zsumowałem wszystkie swoje numery na wszystkich listach i wyszła mi liczba 1856.
Ponad trzy tygodnie będzie teraz czekał na wizę, po paru dodatkowych dniach dostanie marki i bilety kolejowe. A co potem? W jednym z frankfurckich szpitali czeka na niego znajomy i posada pielęgniarza zaklepana na 3 miesiące. W ciągu miesiąca zarobi tam 18 razy więcej, niż gdyby pozostał w kraju. Oczywiście biorąc pod uwagę przelicznik czarnorynkowy. Ten wycinek z twojego poprzedniego linku mi sie bardzo podobal.Tego lekarza jako odpad z Polski bym nie wypuscil zeby wstydu nie robil a raczej zamknal bym go na psychiatrii.Mlody glupi i naiwny.
Temat: Głupota ludzka na os. Słowicza
takie osiedla są wszędzie moim zdaniem każdy może powiedzieć co myśli byle grzecznie nie bluzgałaś :) mieszkam na tym osiedlu odsądzanym od wszelkich zalet :) gdybym mieszkała na Strusiej pewnie bardziej bym się z twoją opinia zgadzała ale na Albatrosach mam nieco więcej miejsca
akurat to osiedle jest chętnie wytykane jednak spójrzmy sobie na nasze miasto i nie tylko nie jest to problem tego developera ani Piaseczna istnieją ograniczenia które maja sprawić by pazerność firm miała swoje granice a fantazja indywidualnych inwestorów nie utrudniała innym życia - przepisy, plany zagospodarowania... sęk w tym że są one ignorowane, naginane, że urzędnicy nie wypełniają swoich zadań
to osiedle w pierwotnej wersji miało parking wielopoziomowy, bloki na planie stały w większej odległości - tak, tak :) wina mieszkańców tego czy innych takich osiedli nie jest to że kupili tu mieszkanie bo GDZIEŚ mieszkać muszą problemem jest po prostu niedostępność mieszkań - to nadal luksus i nie ma co się dziwić że ktoś wybiera tanie mieszkanie bo na takie go stać - na takie może dostać kredyt, czasem nawet może i byłoby go stać na większe ale woli krócej spłacać haracz bankowi?
bardziej mnie dziwią rezydencje stawiane na działkach wielkości chusteczki do nosa :) piękny duży dom, architektonicznie nawet naprawdę przyjazny - a od płotu od drzwi 5 metrów :) a takie piękności (kilka obok siebie) podziwiam w Warszawie co tam Warszawa te osiedla za Auchan - te szeregowce... toż to tłok jak na osiedlu Słowicza :) a zagęszczenie domków jednorodzinnych na ul. Słowiczej?? jak się temu przyjrzeć...
do wszystkiego można się przyczepiać :) ale ja i tak lubię moje miasto a nawet moje osiedle :D choć wiele tu się powinno na lepsze zmienić... żal że miasto się zabudowuje bez ładu i składu, że nie widać ochrony przestrzeni, nie widać PLANU - gdzie dla tej rzeszy nowych mieszkańców dogodny transport, szkoła, przedszkola, park, dostępne centrum kulturalne (kto szedł do domu kultury piechotą wieczorem jesienią czy zimą wie o czym mówię :D ), gdzie parkingi, gdzie przyciąganie inwestorów by były miejsca pracy gdzie poczta na litość! :) generalnie ciężar miasta jest w rejonie osiedli - między Młynarską a Słowiczą - bloki, bloki, bloki... ileż tysięcy ludzi tu mieszka?
w mieście nie wybudowano od prawie 25 lat nowej szkoły podstawowej ani przedszkola pocztę główną przebudowano - na osiedlu ta która ma tylotysięczną rzeszę do obsługiwania przeżyła remoncik mały, nawet nieszczęsnych numerków nie wprowadzono, a co gorsza zlikwidowano lampę nad wejściem - wieczorna wizyta na poczcie i wymarsz z niej w kierunku al. Róż koło przedszkola to super przeżycie - ciemnica taka że hej! gdybyż tam chociaż była pełna obsada i działały wszystkie okienka...
ulice, chodniki - oj szkoda już gadania no to sobie ponarzekałam na wieczór :)
Temat: 17 minut jazdy tramwajem linii 9
> 07:35 Na przystanek Unii Lubelskiej podjeżdża 9 (numer boczny 670),
Niestety wagon o numerze, ktory podales jezdzi w skladzie. Wiec albo pomyliles numery, albo nie podales numeru drugiego wagonu.
> spóźniona 5 > minut... Trudno, najważniejsze, że jedziemy. Od razu widać energię Pani > motorniczej, jeszcze ludzie nie zdążyli wysiąść a już dzwoni dzwonkiem.
Jeśli ma spóźnienie to chyba oczywiste, że się jej śpieszy...
> 07:37 Dojechaliśmy do Traugutta. Tramwaj stanął, ludzie wysiedli i wsiedli > - motornicza zamyka drzwi. Ale pojazd nadal stoi na przystanku - ma czerwone.
Tramwaj nie moze mnieć "zielonego" czy "czerwonego"
> Do drzwi dobiega kobieta - tramwaj stoi ale dzwi się nie otwierają... > Po paru sekunach zapala się zielone, pojazdu rusza a kobieta nadali stoi...
1. Pokaz mi paragraf wedlug ktorego motorniczy musi otwierac drzwi kazdemu pasazerowi, ktory spoznil sie na przystanek. 2. Skoro tramwaj byl spozniony 5 minut, to gdyby przyjechal na czas kobieta ta nawet by tego tramwaju nie zobaczyla - i tak pojechalaby nastepnym kursem. Czego oczy nie widza, tego sercu nie zal?... 3. A czy przypadkiem, gdyby otworzyla by jej drzwi nie mialbys pretensji, ze tramwaj ma "zielone" a stoi wpuszczajac pasazerke i zwiekszajac opoznienie?
> 07:40 Widać motorniczych nie obowiązuje zakaz rozmowy przez telefon komórkowy > podczas jazdy...
Jeśli miała spóźnienie to prawdopodobnie "spowiadała się" wlasnie dyspozytorowi. Od jakiegoś czasu telefony komorkowe sa jedyna metoda komunikacji miedzy motorniczymi, a dyspozytorami - kazdy wagon na miescie jest wyposazony w telefon komorkowy.
> 07:46 Dojechaliśmy do Bohaterów Warszawy. Powtarza się sytuacja z Traugutta. > Tym razem na przystanku zostaje młody mężczyzna. A tramwaj znów stał na > przytanku z powodu czerwonego światła (oczywiście z zamkniętymi drzwiami).
komentarz wyzej.
> 07:47 Znów telefon - oj rozgadana ta Pani
komentarz wyzej.
> 07:52 Dojechaliśmy na Bramę Portową - dla mnie koniec podróży! Wysiadam > z pojazdu, trochę osób wsiada i drzwi się zamykają. Jednak do 9 dobigają > dwaj chłopacy. Widząc, że pojazd nie rusza a drzwi są zamknięte pukają do > pierwszych drzwi. > Gwiazda za sterami udaje, że ich nie widzi... Pukają jeszcze raz i... > nasza dzielna motornicza spogląda w ich stronę, zaczyna pukać się w głowę! > Po chwili pojazd odjeżdza!
komentarz wyzej.
> Jej postawa na tyle jednak mnie zdenerwowała, że taki samą treść przesyłąm > również na adres e-mail "Gazety Wyborczej" oraz do Zarządu Drug i Transportu > Miejskiego!
Skuteczniej byloby odwiedzic Zajezdnie Pogodno - na straznicy powiedziec, ze chcesz zlorzyc skarge na motorniczego u dyspozytora.
A teraz, zeby nie bylo, ze bronie te motornicza. Jesli byla to kobieta okolo 45 lat, dosc "przy kosci" z ktorkimi ciemno-rudymi wlosami to moje gratulacje - miales okazje na wlasnej skorze przekonac sie co to znaczy: zwiazek zawodowy. Motornicza ta lamie wszystkie przepisy, jest chamska itd. itp. jednak nie zostala jeszcze (i prawdopodobnie nie bedzie) zwolniona z pracy poniewaz.... nalezy do zwiazku zawodowego i za kazdym razem te ostatnie ja wybronia. Dlatego z kazdym dniem kobieta ta pozwala sobie na coraz wiecej.
Niech zyja zwiazki zawodowe innymi slowy... > > Pozdrawiam!
Temat: Kolejki po dowód rejestracyjny
Świeżo zarejestrowany Mam jak najbardziej aktualne informacje, bo właśnie świeżo przez tą gehennę przeszedłem. Rejestrowałem motorower na pl.Nowy Targ, bo podobno są tam mniejsze kolejki. Przyjechałem punkt 8.00 czyli wtedy gdy UM otwierają. "Mniejsza kolejka" była już w środku, zaczynała się koło stanowiska informacyjnego i ciągnęła się przez cały hall, schodziła po schodkach koło drzwi wejściowych, wchodziła na następne schodki po drugiej stronie i kończyła kawałek dalej. Jakieś 100 do 150 osób. Jak się okazało była to kolejka po numerki. Stanąłem i po jakichś 15 minutach dostałem swój numerek do rejestracji - nr 90. Jak się okazało miałem szczęście bo wydawanych jest dziennie 95. Na plus trzeba zaliczyć fakt, że numerki wydaje nie automat tylko pani, która wpisuje na nim nazwisko interesanta. Dzięki temu nie ma tam "biznesmenów" pobierających numerki i odsprzedających je potem po 30 zł jak się to dzieje na Zapolskiej. Innym plusem jest to, że dzięki temu numerkowi nie musiałem stać tam cały dzień tylko powiedziano mi, że moja kolej będzie między godziną 14 a 15 i mogłem pójść do domu. Wróciłem profilaktycznie trochę wcześniej, bo nie chciałem sprawdzać co się dzieje jak komuś przejdzie kolejka, czy będzie obsłużony, czy może iść na drzewo. W efekcie posiedziałem w urzędzie "tylko" 1,5 godziny, od 13 do 14.30 i dostałem pozwolenie czasowe, bo dowody rejestracyjne drukuje się w Warszawie i trzeba na nie czekać. Również na plus można zaliczyć to, że można dostać karteczkę z wykazem niezbędnych do rejestracji dokumentów, co przynajmniej niektórym umiejącym czytać wrocławianom ułatwia ich skompletowanie. Minusem było to, że karteczki nie są zbyt precyzyjne, bo wiele osób miało problemy gdy się okazywało, że np. samochód był współwłasnością małżeńską, a na umowie był podpis tylko jednej osoby itp. Dzisiaj miałem przyjemność odebrać dowód rejestracyjny. Wydawało mi się, że odebranie gotowego, wypisanego dowodu to moment - pokazuje dowód osobisty, oddaje pozwolenie czasowe, podpisuje odbiór i już. Moment trwał 1,5 godziny, dokładnie od 9.20 do 10.45. Nigdy nie mówiłem dobrego słowa o ZUS-ie, ale tym razem powiem - w porównaniu z Urzędem Miejskim Wrocławia to ZUS jest wzorem sprawności obsługi.
Pytania: 1) Dlaczego rejestracja pojazdu zajmuje jednemu urzędnikowi przeciętnie pół godziny? (95 numerków na 6 okienek na 8 godzin) 2) Dlaczego wydanie gotowego dowodu rejestracyjnego zajmuje przeciętnie 5 do 6 minut? 3) Po co do odebrania dowodu potrzebna jest polisa OC? Co to organ rejestracyjny obchodzi i po co ją sobie kserują? 4) Dlaczego na Zapolskiej nie potrafią zlikwidować procederu handlu numerkami? Czy dlatego, że pod latarnią zawsze najciemniej, a właśnie na Zapolskiej urzęduje kierownictwo Wydziału Spraw Obywatelskich?
Temat: Bydło z Warszawy
Gazeta.pl > Płock > Aktualności
Wtorek, 14 czerwca 2005
To było mniejsze zło - echa burd na stadionie Wisły
Zobacz powiększenie Fot. Tomasz Niesłuchowski / AG
ZOBACZ TAKŻE
• Wynocha, bandyci! (13-06-05, 23:54)
Milena Orłowska, Andrzej Zarębski 13-06-2005 , ostatnia aktualizacja 13-06-2005 23:52
Decyzja o wpuszczeniu wszystkich kibiców Legii na stadion była wyborem mniejszego zła - twierdzą władze Wisły. Zapowiadają jednak, że zwrócą się do klubu ze stolicy o wypłatę rekompensaty za wszystkie zniszczenia. Na pomoc mogą też liczyć ci, którym chuligani zniszczyli samochody na stadionie i na trasie z Warszawy do Płocka
Policja spodziewała się w niedzielę przyjazdu do Płocka około tysiąca fanów Legii (tyle wejściówek dla warszawiaków przygotował płocki klub). Pod stadionem pojawiło się ich jednak trzy razy więcej. Wszyscy zostali wpuszczeni na mecz.
- Agresywni kibice z Warszawy weszli na stadion wbrew woli policji (mecz ochraniało pół tysiąca funkcjonariuszy; bramy pilnowało kilkudziesięciu ochroniarzy) - podkreśla Jacek Olejnik, z-ca komendanta płockiej policji. - W pewnym momencie dostałem informację od dowódcy ochrony, że kibice są agresywni, napierają na bramę i nie da się ich dłużej powstrzymać - mówi kierownik ds. zabezpieczeń imprez Jan Zboiński. To do niego należało ostateczne podjęcie decyzji. Krzysztof Dmoszyński, prezes Wisły: - Gdyby tam zostali, mogło się skończyć jeszcze gorzej. Lepiej na stadionie "zaopiekować" się nimi, niż łapać ich potem na mieście.
- Decyzja nie była dobra, ale trudno było podjąć inną. Doszłoby do rozruchów na mieście - uważa Olejnik. Brama została otwarta i prawie dwa tysiące chuliganów wpadło na stadion. Zaczęła się burda. Policjanci wkroczyli do akcji. Powitał ich grad kamieni. W każdej chwili chuligani mogli wpaść na płytę stadionu. - Użyliśmy najpierw pałek, potem gazu, wreszcie oddaliśmy ostrzegawczą salwę w powietrze z gumowych kul - opowiada zastępca komendanta.
Najgorzej było po meczu. Goście zaczęli demolować gabinety odnowy. Wpadli na parking z samochodami. Część ochroniarzy się rozpierzchła, inni zablokowali drzwi do budynku klubowego. - Kibice z Płocka dowiedzieli się o tym, kiedy byli już na ulicy. Zawrócili więc i ruszyli w stronę warszawiaków. Gdybyśmy do tego dopuścili, doszłoby do regularnej bitwy. Dlatego powstrzymaliśmy ten powrót płocczan strumieniem zaporowym z armatki wodnej - mówi Olejnik. - Inna grupa zajęła się warszawianami, których dość szybko udało się opanować.
21 policjantów zostało rannych, zniszczono kilkanaście radiowozów. Policja zatrzymała trzech najbardziej agresywnych warszawiaków. Dwójką dorosłych sąd zajął się już wczoraj: dostali 4,6 i 4 tys. zł grzywny oraz 4 i 3 lata zakazu wstępu na stadiony. Trzeci - nieletni - czeka jeszcze na rozstrzygnięcie swojej sprawy. Policja ma wyczyny warszawiaków nagrane. - Teraz prześlemy je do komendy stołecznej. Jeśli oni pomogą nam w identyfikacji tych osób, sprawa w sądzie i zakaz stadionowy nie minie także pozostałych chuliganów - mówi Olejnik.
Jeśli chodzi o zniszczenia na stadionie, Wisła będzie się domagać rekompensaty od Legii i wstępnie wiadomo, że ją uzyska. Gości klubu, których samochody zostały uszkodzone na parkingu, uspokaja wiceprezes Szczepan Targowski. - Mamy stadion ubezpieczony na takie wypadki. Wszystkim powinna zająć się Warta. Trzeba mieć tylko wszystko odpowiednio udokumentowane.
Policja prosi też o kontakt osoby, które zostały zaatakowane na trasie z Warszawy do Płocka (chuligani niszczyli samochody, zaczepiali kierowców). - Mamy zapisane numery rejestracyjne wszystkich samochodów, które w niedzielę przyjechały z Warszawy na mecz. Czekamy na sygnały od poszkodowanych. Jeśli pamiętają markę, kolor samochodu warszawiaków, którzy ich nękali, nie będzie problemu z namierzeniem tych ludzi i pociągnięciem ich do odpowiedzialności - obiecuje Olejnik.
Wydrukuj Wyślij znajomym Podyskutuj na forum
Temat: DOSTĘPNOŚCI OBIEKTÓW dla ON
DOSTĘPNOŚCI OBIEKTÓW dla ON Siema! Przesyłam Wam do oceny ankietę. Ma ona pomóc w zredagowaniem informatora dla ON. Przecież nikt tak jak Wy nie wie o co zapytać i co jest Wam potrzebne. Zdrówko Wenza
ANKIETA DOSTĘPNOŚCI OBIEKTÓW – powiat jarociński
Prosimy Państwo o informacje o dostępności obiektów i ewentualnych zniżkach dla osób niepełnosprawnych. Wypełniona ankieta zostanie wykorzystana do zredagowania informatora dla osób niepełnosprawnych w powiecie jarocińskim. Prosimy o wypełnienie i przesłanie ankiety do Powiatowego Centrom Pomocy Rodzinie, ul. Szubianki 21, 63-200 Jarocin, e-mail: pcprjarocin@poczta.onet.pl.
OBIEKT Nazwa obiektu: ... Rodzaj obiektu: (np. urząd, sklep, punkt usługowy, szkoła, przychodnia, muzeum, kościół): ... Adres: ... Gmina: ... Telefon: ... Faks: ... Adres internetowy: ... Godziny otwarcia: ... Ulgi dla niepełnosprawnych: ...
Inne: (np. pomoc osobie niepełnosprawnej w pokonywaniu barier architektonicznych czy mentalnych: ...
DOJAZD DO OBIEKTU Komunikacja miejska: ... Autobus, kolej, inne (jakie): ... Transport prywatny: ... Możliwość zaparkowania w miejscu wyznaczonym dla osoby niepełnosprawnej ... (w metrach) od obiektu. Istnienie miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych: ...
WEJŚCIE DO OBIEKTU Poziom zerowy: ... Stopnie (ilość, szerokość, wysokość): ... Poręcze przy schodach: ... Podjazd (szerokość, długość, spadek łagodny, pochyły): ... Winda przyschodowa (głębokość, szerokość, sygnalizacja dźwiękowa): ... Możliwość wezwania osoby do pomocy: ... Inne uwagi na temat wejścia do obiektu: jeżeli główne wejście jest niedostępne, proszę podać, gdzie znajduje się wejście dostępne (oznaczenie tego wejścia) lub jaka jest możliwość powiadomienia pracownika o przybyciu niepełnosprawnego (dzwonek, domofon): ...
DRZWI WEJŚCIOWE Szerokość: ... Wysokość klamki: ... Rodzaj drzwi (automatyczne, otwierane do wnętrza, na zewnątrz, rozsuwane na boki, wahadłowe, obrotowe, inne: ... Czy jest przy nich próg, wysokość, grubość: ...
OZNACZENIA Wysokość napisów: ... Napisy brajlowskie na drzwiach: ... Wypukłe numery pomieszczeń: ... Sygnalizatory dźwiękowe np. schodów: ...
WNĘTRZE Obiekt dostępny w całości lub częściowo: ... Poręcze przy ścianach, wysokość: ... Miejsce do odpoczynku (krzesło, fotel): ...
TOALETA Istnieje / brak: ... Niedostosowana: ... Dostosowana, możliwość wjechania wózkiem, sygnalizacja dźwiękowa: ...
Inne elementy ułatwiające dostęp osobom niepełnosprawnym: ...
Inne elementy utrudniające dostęp osobom niepełnosprawnym: ...
Uwagi: ...
Źródło danych: 1. Ankieta wypełniona przez np. instytucje, sklep: ... 2. Bezpośrednia wizyta: ... 3. Inne: ...
Dane wypełniającego ankietę Imię: ... Nazwisko: ... Wiek: ... Data wypełnienia ankiety: ...
Ankieta powstała na podstawie „Ankiety dostępności obiektów – Warszawa i okolice” zamieszczonej w przewodniku turystycznym „Turystyka bez barier – Warszawa” wydanym przez kwartalnik „Integracja”
Temat: ale numer nam wykręcili...
Kilka lat opóżnienia w realizacji. Otóż zdaje się że blisko 10 lat temu TPSA przygotowywała się do likwidacji numerów kierunkowych. Po prostu wraz z liwkdacja starych central numer telefonu może byc przypisany do abonenta bez względu na miejsce zamiszkania w kraju. Wraz dotychczasowym numerem miał byc przyklejony numer kierunkowy. W ten sposob miały powstać numery pozwalające na uniezależnienie numeracji o miejca zlokalizowania telefonu. Czyl przeprowadzzam się zŁódzi do Szczecina i w Szczecinie na ten sam w całości łącznie z 042 na początku numer telefonu.
Niestety zmiany po ktoryś wyborach zatrzymały tamten projekt - coś jak z naszym MPK i niepoprawnymi politycznie udoskonalonymi wózkami tramwajów, cicho zamykającymi się drzwiami itd.
Ponadto dodatkową zaletą było np. uzyskanie większej elestycznosci w wykorzystaniu wolnych numerów. Weżmy wspomnianą Warszawę. Orzymaja dwie cyferki 22. Ale przecież moga zacząć później numerowac np. od 25, 19 czy innych kombinacji. Niektóre strefy numeracyjne nie wykorzystają swojego zakresu numerów nawet w 10% a strefa numeracyjna 22 już w zasadzie się wyczerpuje.
Oprócz tzw. długich numerów będą też numery skrtócone tj obecne czterocyfrowe. Ona zaczynają sie na 9. Więc no problem. Po pewnym czasie będzie możliwe używanie innych cyfr niz 0 na początku numeru telefonu. A to będzie oznaczać w zasadzie niewyczerpalny zasób numeracji telefonów dla naszego kraju. Na razie 0 wysytarczy i przynajmkniej najmniej sprawi kłopotów z przyzwyczajeniami abonentów.
Od razu pojawiają się ci co narzekają. Że numer długi td. Ale numery koórek o tej samej długości jakoś im nie przeszkadzają? Żadna z gazet brukowców - bo jak widać wszystkie łącznie z GW są brukowcami - nie potrafiły nawet dopatrzeć się możliwych korzyści z likwidacji numerów kierunkowych. A może myślenie logiczne jest obce wypisującym steki bzdur drukowane w gazetach.
A ponadto obecnie w Łdozi dzwoniąc do kogoś mieszkającego w Łodzi możesz od wielulat śmiało wykręcić na początku 042 i zapłąciłbyś tylko tyle co za połączenie lokalne.
Poandto pojaiwai sie kolejny problem dotyczący długości wykręcanego numeru. W przypadku Warszawy pojawiłaby się koniecznosć dołożenia jeszcze jednej cyfry. Może istnieć jeszcze bariera w oprogramowaniu central na długość numeru.Tu może być problem. Lepiej jest zlikwidować kierunki, wydłużyć numer o cyfry numeru kierunkowego i zyskać na liczbie numerów do wykorzystania.
I na koenic strosowanie róznych długości numerów np. dl afirm a krótsze dla oób prywatnych wcale nie jest ułątwieniem a tlyko generuje problemy - wtedy trodno wykryć np. błąd w wykręceniu numeru oraz trodno ropzoznać czy należy jeszcze czekać na kolejna cyfrę czy już zakończyć wybieranie numeru. W telefonii komórkowej jest nieco inaczej - tam jest wysyłąny cały numer dopiero po wykręceniu, w telefonii stacjonarnej online ślemy kody odpowiadjaće sybieranym cyfrom. Centrala musi jakoś stwierdzić kiedy się kończy numer i zestawić połączenie. Stała długość numeracji ma pewne zalety. Większ odporność na błędna interpetację wybieranego numeru.
Czy to takie trudne do zrozumienia?
Temat: LUTY 2004
No i mnie dopadło-zapalenie piersi.Zaczęło się od bólu brodawki, potem zaczerwienienie na lewej piersi a wieczorem temperatura do 40, 5 st!!!Mąż zadzwonił do szpitala, ale ci kazali wziąść pyralgin i iść rano do ośrodka.Rano tem.spadła do 38, potem 37, 8 i tak trzymała się do południa.Zadzwoniłam rano do osrodka-nie ma już numerków!Zadzwoniłam do tzw. poradni laktacyjnej ( jej numer figurował na broszurce,którą dostałamprzy wypisie ze szpitala) okazało się,że to poprostu odział noworodkowy i pielęgniarka powiedziała mi, ze oni to mogą tylko pokazać jak przystawiać dziecko do piersi.Przypomniałam sobie jak one to robią i przeszedł mnie dreszcz.(Ja kilka godzin po cesarce, one kładą Antka w becie obok,łapią moją pierś i wykręcają ją próbując wepchnąć do buzi dzieciatka-rewelacja )Dała mi numer do położnych.Dzwonię-okazuje sie że toodział septyczny)opisuję objawy -słyszę "to proszę do osrodka bo do nas to ze skierowaniem. Mój lekarz wyjechał do Warszawy będzie dopiero w piatek.Dzwonię ponownie do przychodni, nie ma numerków!!!Proszę o numer do gabinetu rozmawiam z położną, a ta z lekarką, zapraszamy jutro od 7.00 Nie wytrzymała i posłałam kilka "podziękowań" za wrazliwe podejście do pacjenta, w słuchawce zapanowała cisza a następnie,no to niech pani przyjedzie jak doktor zdąży to panią przyjmie.Ubieram więc Antka, ładuję go do auta i jedziemy, mąż wyrywa się z pracy służbowym samochodem i siada do Antka do samochodu ja pędzę do lekarza. Tam lekarka z społożną piją herbatkę i jedzą ciasteczka.Wchodzę: Oj, to może być gronkowiec, jeśli do piatku temperatura nie spadanie trzeba będzie na odział, moze się skończyć nawet interwencją chirurgiczną!!!Pani powinna być natychmiast przyjęta w szpitalu!( do dlatego kazałaś mi przyjśc jutro-myślę sobie)Dostaję hiconcil i oxytocynę do nosa.Wracam zapłakana do samochodu i wracam do domku. Pamiętam sprzed 8 lat, że ze starszą córą było to samo i po antybiotyku przeszło.Sama się uspokajam.Dziś rano temperatura w normie, zaczerwienienie powoli się zmniejsza.To dobrze mysle bo o 12.00 oczekiwana kontrol w poradni preluksacyjnej.Ubieram Antka, do auta i do porani.I znowu mnie trafia.Poradni to mała klitka, otwiera się drzwi leżące tuż przy ulicy, robisz 3-4 kroki i jesteś juz przy przewijaku dla dziecka.Tym cudownym sposobem rozbierasz praktycznie dziecko na ulicy. Na szczęście kontrol wypadła pomyślnie, w trakcie usg Antos robi kupkę i w ten sposób wyraża opinie naszej rodziny na temat płockiej służby zdrowia. No ulżyło mi gdy się wam wyżaliłam. Moi teściowie mieszkający 120 km ode mni byli w szpitalu, postali w płaszczach, (Antka akurat zabrali na pobranie krwi z piętki)i pojechali.Do tej pory słuch o nich zaginął.Rodzice mieszkają 30 km ode mnie. Tata był raz, powiedział- o jej jaki mały i pojechał.Mama się stara , dzwoni, a czasem przywiezie jakiś obiad. Nawet sobie nie wyobrażacie jak dobrze, że te forum istnieje jak dobrze się wyżalic komus kto dokładnie Cie rozumie,a wiem że wy rozumiecie. Wdzięczna Kasia -mama Antka(5 tyg) i Marty ( 7 lat i 4 miesiące)
Temat: Wrocilem z Polski-Pytajcie???????
jesu... znowu się popłakałem :) parę fargmentów Mrs. CandyBar
"W samym centrum Warszawy jest brudno i smierdzi moczem, podejrzewam ze to na wzor zachodni. Kazdy obiekt turystyczny jest remontowany i przynajmniej w polowie zakryty roznego rodzaju plachtami, wiec o jakimkolwiek robieniu zdjec nie ma mowy, chyba ze ktos lubi fotografowac rusztowania."
"W W-wie woda jest brazowa i smierdzi chlorem. Poza tym wode zwlaszcza ciepla sie wylancza od czasu do czasu na caly dzien/noc co Polakom nie przeszkadza bo kapia sie tylko raz w tygodniu ale dla turystow to jest koszmar."
"Jesli bron Boze kupisz np. szampon do wlosow za 4zl zamiast 11zl to dostaniesz lupiezu a piany to na wlosach nie uswiadczysz. Plyn do mycia naczyn tez sie nie zapieni, bo polski. Jak go wlejesz na gabke to przeleci jak woda i naczyn nie umyjesz. A zmywarki do naczyn u nikogo z wielkich burzujow nie widzialam."
"Z praniem jest podobnie. Najpierw czekasz 2 godziny na automat zeby wypral a pozniej na ladna pogode zeby wysuszyc pranie. Jesli pogody nie ma to pranie wiesza sie w mieszkaniu. A pozniej trzeba wszystko prasowac. Do pralki automatycznej za duzo nie wejdzie na raz wiec wielu posluguje sie w dalszym ciagu pralka wirnikowa. O takich praniach jakie sie robi u nas w kochanym US of A nikt nie slyszal. Zeby zmieniac majtki czy koszulki codziennie? Zeby pranie robic codziennie? Zeby myc sie codzinnie? Ci Amerykanie to prawdziwi brudasy. No bo jaki to sens umyc lyzeczke po uzyciu jesli mozna ja tylko oplukac i uzywac do woli."
"Bogaci Polacy, ktorzy maja pieniadze i nosza sie z zamiarem otworzenia jakiegos biznesu nawet nie mysla o otworzeniu high-tech biura tylko wybieraja sklep z gorzalka. Jesli high-tech nie przyjdzie zza granicy to go w Polsce po prostu nie bedzie. Za to wodki nie zabraknie."
"Wszyscy komplementowali moje pasemka na wlosach, ktorych nigdy oficjalnie nie mialam. Od chloru w wodzie porobily mi sie po prostu takie pasemka, ze trudno ich bylo nie zauwazyc."
"Miedzy miastami istnieje w dalszym ciagu komunikacja tak autobusowa jak i pociagowa ale tylko wtajemniczeni wiedza jak z tych srodkow lokomocji korzystac. Przede wszystkim, nie ma przystankow czy stacji tak jak kiedys wiec jesli jest jakis rozklad jazdy to tylko na zwyklej kartce przyklejony do na pol wybitej szyby czy pol rozwalonych drzwi bylego dworca."
"We Wroclawiu objezdzalismy roboty na drodze chodnikiem. Dobrze ze mielismy maly samochodzik to sie zmiescil, ale niech pan sobie wyobrazi te wielkie tiry, cokolwiek stalo na ich drodze to miazdzyli."
"W Polsce rowniez stacji benzynowych jest jak na lekarstwo. Jedna stacja przypada chyba na 4 dzielnice. Nie mozna tak wyjechac z domu i dojechac do skrzyzowania na ktorym beda 4 stacje beznynowe. Nie w Polsce takie numery. W Polsce trzeba planowac. To tylko na "prawdziwym" Zachodzie stacje benzynowe sa w zasiegu reki."
"Rowniez pocztowki z Wroclawia sa czesto podpisywane "Breslau".
"Mieszkam w miescie 130tysiecznym. Obok nas jest tez takie samo miasteczko a cala okolica liczy nie wiecej 400tys. ludnosci. Nasza ksiazka telefoniczna jest jednak troche grubsza od ksiazki telefonicznej Warszawy, gdzie mieszka 2mln. ludzi."
Temat: Czy wiceburmistrz Mokotowa zostanie odwołany?
Policja Szczerbaka i Szredera
drukuj Z magazynu Centralnego Biura Śledczego w Łodzi zniknęły narkotyki warte 3 mln złWtorek, 19 kwietnia 2005r.Prawie 20 kg kokainy, wartej około 3 mln zł, skradziono z magazynu... Centralnego Biura Śledczego w Łodzi. Kokainę odebrano cztery lata temu kurierom kartelu narkotykowego z Kolumbii.W tych dniach sąd nakazał zniszczyć narkotyki. Policjanci, którzy się tym zajęli, nabrali podejrzeń, że zamiast kokainy w magazynie jest cukier puder lub podobna substancja. Zawiadomili prokuraturę i Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.- Trwają oględziny miejsca, w którym trzymano narkotyki - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Nie potwierdzam, że substancją, na którą zamieniono kokainę, był cukier. Śledztwo obejmuje dwa wątki: kradzież narkotyków i nieumyślne niedopełnienie obowiązków w zakresie przechowywania narkotyków.Prokuratorzy nie ujawniają, kogo zamierzają przesłuchać. Można przypuszczać, iż będą to m.in. Ryszard Woźny, szef łódzkiego CBŚ w czasie, gdy w magazynie składowano kokainę, a także jego następca Leszek Matusiak (wiceminister spraw wewnętrznych Tadeusz Matusiak w rozmowie z reporterem "Dziennika" zaprzeczył pogłoskom, iż jakoby był on jego krewnym).Leszek Matusiak twierdzi, że nie wie, kiedy i w jaki sposób narkotyki zniknęły z magazynu. - To sprawa ze stycznia 2001 roku, a ja zostałem naczelnikiem CBŚ w październiku 2002 - zaznacza.Magazyn dowodów rzeczowych CBŚ w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi, w którym przechowywano kokainę, jest zamykany na klucz i plombowany. Dostęp do niego mają nieliczni. Każde wejście jest odnotowywane, a po zamknięciu drzwi są plombowane. Jak więc narkotyki mogły zginąć?- Mogły być podmienione zanim dotarły do magazynu - uważa wysoki oficer policji. - W magazynie mogła być tylko część narkotyków, dlatego późniejsze ekspertyzy wykazały, że to wciąż kokaina.O istnieniu kanału przerzutowego kokainy z Kolumbii polskie służby wiedziały już w latach 90. Jeden z egzekutorów łódzkiej "ośmiornicy" regularnie odwiedzał Kolumbię i inne kraje Ameryki Południowej. W jego domu znaleziono zdjęcia z prywatnych przyjęć w kolumbijskich domach, a w telefonie zaszyfrowane latynoskie imiona i numery telefonów.- To była silna, dobrze zakonspirowana grupa - mówi pracownik policji, biorący udział w śledztwie. - Narkotyki płynęły z Kolumbii do Polski, a stąd na Zachód. Szlaki podróży były zagmatwane, gubiono ślady, zmieniano kurierów.Paczka, która zniknęła z łódzkiego magazynu, dostała się w ręce policji po tym, jak jej zawartość odkryto na londyńskim lotnisku Heathrow. Kurier miał lecieć do Warszawy, a później przepakować ładunek i przewieźć do Holandii.- To brzmi nieprawdopodobnie, ale podejrzany upił się w samolocie i zgubił walizkę, a pozostawionym bez opieki bagażem zainteresowała się angielska policja - mówi nasz informator. - Współpraca polskiej i brytyjskiej policji doprowadziła do zatrzymania pod Łodzią czterech osób, które z lotniska na Okęciu wiozły kokainę starym fiatem.Kto mógł być zainteresowany odzyskaniem narkotyków? Według naszego informatora, prawdopodobnie ten, kto zapłacił za nie i miał zarobić na dostawie do Holandii. Może chodzić o członków łódzkiej mafii lub warszawskich grup przestępczych. Już w 2001 roku mówiło się, że obie grupy inwestują w przemyt narkotyków lub pobierają haracze od przemytników.A czy nie mogło być tak, że kartel z Kolumbii przekupił funkcjonariusza CBŚ w Łodzi, aby ten ukradł narkotyki? - Nie wykluczamy żadnej wersji wydarzeń, także tej - przyznaje Zbigniew Matwiej, oficer prasowy CBŚ w Warszawie.(wp, maj)
Temat: PIS już 35 % i rośnie !
driver1a napisał:
> A ty naucz sie tolerancji. > Tylko zauwaz, ze tolerancja, to nie aprobata. A poza tym od kogo? Nie zechcesz nam wmowic, ze premier z prezydentem i marszalem sejmu sa wzorcami tolerancji dla dawnych kolegow z opozycji antykomunistycznej, dla przeciwnikow politycznych itp > > Pluralizm polityczny - w państwach demokratycznych jedna z zasad > funkcjonowania parlamentarnych systemów partyjnych, polegająca na > istnieniu dwóch lub więcej partii politycznych reprezentujacych > różne programy i orientacje, walczących o zdobycie władzy w > państwie.
Za PRL-u byly trzy. Nawet ich progamy sie roznily conieco. Ale walczyly dzielnie w 5-cioprzymiotnikowych wyborach. Malo tego. Nawet nie istnial przepis prawny dotyczacy zakazu powstawania innych partii, wiec w/g twojego przepisu mielismy w PRLu demokracje.
Oznacza wolność funkcjonowania wielu organizacji w > państwie. Istotnym wskaźnikiem pluralizmu jest zatem legalność i > swoboda działania opozycji politycznej. > Wlasnie donosi prasa o swobodnych przesluchaniach dzialaczy PO przez organa scigania i prokurature na zlecenie min PiS Ziobro. To jest OCZYWISTA swoboda dzialania opozycyjnej partii.
> W połączeniu z przymiotnikiem polityczny odnosi się do jednej z > podstawowych zasad funkcjonowania parlamentarnych systemów > partyjnych i oznacza zasadę polegającą na istnieniu dwu lub więcej > partii politycznych, które reprezentując różne programy i > orientacje, odzwierciedlają interesy różnych grup społecznych.
Idealnym przykladem zasad funkcjonowania zasad parlamentarnych byly wyczyny dwu marszalkow sejmu w ciagu ostatnich dwu lat. Niedopuszczanie do glosu przeciwnikow politycznych, niepoddawanie pod glosowanie projektow opozycyjnych ustaw, eliminacja opozycji z komisji sejmowych, eliminacja opozycji z wybieralnych cial, demolowanie sadownictwa z Trybunalem Konstytucyjnym wlacznie. itp
> Zasada pluralizmu politycznego wywodzi się z idei wolności jednostki oraz równości wszystkich obywateli w suwerennym i zróżnicowanym społeczeństwie demokratycznym. > > W zwiazku z powyzszym b.prezydent Warszawy zablokowal tzw. parade rownosci, a jeden czlonkow partii wspolrzadzacej na drzwiach poselskiego biura wywiesil tablice, ze "Pedalom wstep wzbroniony" bez reakcji sluzb majacych pilnowac zasad rownosci obywateli. Wolnosc jednostki, to dzialania Ziobry i Macierewicza? Ja nie "stalem tam gdzie stalo zomo", a nie jestem wyznawca Kaczynskiego. Czy wolnosc jednostki to obowiazek niereagowania na wyzwiska [a to byly wyzwiska] urzednika panstwowego i partyjnego pod moim adresem? Przecie gdyby nie byl premierem i powiedzial cos takiego do takich jak ja, to zwyczajnie dostalby w pysk, bo mu sie za takie cos nalezy. Specjalne prawa dla sluzb tez nazywasz "wolnoscia jednostki". A co z nieudolnymi prowokacjami tajnych sluzb [jak w przypadku Leppera w min. rol.] Za takie numery w krajach o utrawalonej demokracji leci sie ze stolka na zbity pysk w tempie kosmicznym. PiS obok kuglowanie prawem lamie jeszcze jedne zasady, ktore niezawsze sa opisane w podrecznikach politologii, to sa zasady PRZYZWOITOSCI. tej zwyklej, tradycyjnie rozumianej. I zaczelo sie to od "dziadka z wehrmachtu"... a potem juz polecialo...
Dzis NIKT juz nie wie czym jest PiS, co reprezentuja jego konkurenci. Tu juz zadnych czarow nie bedzie. Za to bedzie wiecej tych, co wolnosci obywatelskich szukac beda w Anglii, Danii, czy innej Irlandii. Ich miejsce zajma BMW ...juz tak bylo. Piszesz o naplywie inwestycji... fajnie, tylko ze fabryke montujaca tv, czy auta mozna zwinac w try miga, centra rozwojowe zamknac z dnia na dzien. Inwestycje azjatow, czy Ukraincow, to przyczulki dla ogonoeuropejskiej ekspansji, a PiS z UE prowadzi stala i malochwalebna wojne, ktora w pewnym momencie moze doprowadzic do formalnej izolacji RP, a wtedy ten twoj piekny obraz moze wygladac inaczej. Zadziwia mnie radosc ze wzrostu inflacji. A ta zdaje sie, ze wali najubozszych, bo ...zywnosc drozej najpierw.
> Jesli juz piszesz jakis post to podaj argumenty,a nie strzelaj z > armaty do komara. > Konfucjusz mial jeszcze kilka ciekawszych tekstow, ale i ten doskonale nadaje sie opisu rzeczywistosci politycznej w RP. Chocby sms pt "zabierz babci dowod>>"
Temat: czarna lista dla admina
Professional development - praca domowa (dok.) DEKALOG LEWICY (dok.)
Przypisy:
... na przyklad, w dzielnicy Warszawa- Zoliborz taki energiczny latajacy klub dyskusyjny prowadzil w latach 1976-77 energiczny towarzysz Jerzy Folcik, aktywista SZSP z Akademii Wychowania Fizycznego [legitymacja PZPR z wlasnych rak towarzysza Gierka], dzis powszechnie lubiany manager w TVP; obrazenia jakie odnosili opozycjonisci podczas energicznych dyskusji z tow. Folcikiem nalezy przypisac energicznemu gestowi uderzania sie wlasna dlonia w czolo (eureka!!!), wykonywanemu przez tych, ktorzy zrozumieli swoj blad;
towarzysze Broniarek, Gornicki, Urban, Passent, Janiszewski, Rolicki i wielu innych, obficie opluwali zgnily Zachod w mediach nie dlatego, zeby tego Zachodu nie lubili (w rzeczy samej bardzo lubili tam jezdzic), ale na wyrazne zamowienie spoleczne, azeby Polakom nie bylo przykro, ze jeszcze nie doscigneli i nie przegonili Szwajcarii pod wzgledem materialnego dobrobytu;
nieprawda jest, jakoby istnialy kiedykolwiek jakies kartki na zywnosc; istnialy tylko czysto porzadkowe numerki, podobne do uzywanych dzis przy ladach z artykulami delikatesowymi w dobrych supermarketach; chodzilo o to, by obywatele mogli w spokoju i bez tloku dokonac wyboru sposrod licznych gatunkow dostepnych na codzien w handlu uspolecznionym wykwintnych zakasek, mies, ryb, serow, wedlin i owocow poludniowych;
nauka, mieszkania, ksiazki szkolne, wycieczki do Bulgarii, wczasy dla doroslych, kolonie letnie dla dzieci, lekarze, lekarstwa i szpitale - wszystko bylo za darmo, dzieki madrej polityce budzetowej wladz; zadnych PIT-ow, VAT-ow, ani w ogole podatkow nie bylo, przeciwnie, najlepsi w pracy otrzymywali w nagrode z rak wladzy premie, a czasem nawet talon na samochod (albo na malego Fiata), ktory tez byl pol darmo;
dzieki oswieconej polityce rzadu PRL, bylo tanio: benzyna super 95 kosztowala ponizej 5.4 centa za litr (cena w 1972 roku 6.50 PLZ za litr, przy kursie dolara u cinkciarza pod Pewexem 1USD = 120PLZ); na dzisiejsze pieniadze 21 nowych groszy za litr.
a przede wszystkim nie bylo zadnych niewdziecznych, najwyzej niewielka liczba zblakanych!!!
PRZYPIS 2:
Sprawa odpowiedzialnosci za PRL to punkt krytyczny dzisiejszego SLD-owskiego wykrecania historycznego kota ogonem o 180 stopni, z potrojnym saltem i sruba:
Postkomunistyczna lewica jak najbardziej celowo woli nie zauwazac, ze poniewaz w oczywisty sposob nie ma najmniejszego sensu surowe ukaranie za PRL kazdego Kowalskiego z Podstawowej Organizacji Partyjnej parowozowni w Kutnie, to nikt z prawicy nigdy nie proponowal zadnej nocy dlugich nozy na trzy miliony ofiar, zadnych masowych procesow pokazowych, zadnego publicznego linczu z wieszaniem na latarniach, ani w ogole zadnej innej takiej bzdury.
Natomiast jest sporo zdrowego rozsadku w pomyslach drobiazgowego i publicznego, - w sadach powszecnych, przy drzwiach otwartych, z bezposrednia transmisja TV - rozliczenia za PRL niewielkiej a doborowej grupy zdrajcow w krawatach, czlonkow KC PZPR (50? 100? 200 osob?). To sie jednak zyjacym czlonkom KC PZPR, zajmujacym dzis lukratywne tanowiska, nie usmiecha (z zupelnie oczywistych przyczyn). Na glowie stana, aby polozyc tame takim wywrotowym sugestiom.
PRZYPIS 3:
No wlasnie, jesli SLD i PZPR to sa podobno zupelnie rozne partie, to skad sie bierze rozpaczliwy opor SLD przeciwko pociagnieciu do odpowiedzialnosci wierchuszki PZPR (patrz dramatyczna mowa sejmowa towarzyszki Waniek w 1998 roku - 'zostancie sami ze swoja nienawiscia')?
Wasz Stary Wiarus
Strona 1 z 2 • Wyszukano 48 wypowiedzi • 1, 2
|